niedziela, 11 grudnia 2011

Pożegnanie i wyjawienie tajemnicy

Nie, nie żegnam się z Wami :) Nie pozbędziecie się mnie tak łatwo :P
Post ten jest o tym, że pożegnałam się z Eustachym i resztą bandy-candy, którą wylosowała Ebrysia.
Ponieważ paczka dotarła i została rozpakowana, mogę ujawnić tajemniczą zawartość zajęczego bagażu:


miś, coby Eustachemu smutno nie było
kapcie, coby mu stopy nie marzły
zeszycik i ołóweczek, coby nauki nie zaniedbywał
marchewka, coby głodny nie chodził :D

Ebrysia miała prawo wyboru, czy mysie na huśtawkach mają pozostać takie jakie są, czy też mam namalować na ich ubrankach groszki. Wybrała drugą opcję... toteż prezentuję chłopaków w nowych spodenkach:



No i czekam na Wasze zdanie - czy chłopcom bardziej do twarzy w grochach czy też w gładkich ciuszkach ;D
Zapraszam Was na blog Ebrysi, gdzie zdaje relację z zawartości paczuszki i pokazuje ślicznego Dinusia ufilcowanego przez siebie --> tutaj kliknij
Ale zdradzę Wam, że na maila otrzymałam od Ebrysi niepublikowane zdjęcie, na którym kocisko dopiera się do ucha Eustachego! Całe szczęście przeżył :)

A dzisiaj był dla mnie, jako rękodzielniczki, wielki dzień, bo odwiedziłam Festiwal Rzeczy Dobrych. Ale o tym opowiem Wam już w następnym poście :)

niedziela, 13 listopada 2011

Wyniki candy!

Heja! No tak, czekacie już pewnie z nieierpliwością i myślicie - "co ona tutaj pokazuje zamiast przechodzić do sedna?!" Ależ właśnie przechodzę - ta żabcia to żaden kolejny twór, ale po prostu maszyna losująca :) Poznajcie Rozalkę, spójrzcie jak wyciąga do Was łapkę :)


Bardzo przepraszam za opóźnienie, ale postanowiłam przełożyć losowanie z soboty wieczór na niedzielę rano, żeby było odpowiednie światło do dokumentacji fotograficznej, ale w niedzielę tyle się działo... więc zamieszczam post dzisiaj z samego rana ;)

Oto sporządzona przeze mnie lista osób biorących udział w losowaniu. Było Was aż 118! (po usunięciu podwójnych, a nawet potrójnych komentarzy i powtarzających się osób i niestety również tych, którzy zapisali się po czasie;)) Trudno mi nawet opisać wspaniałe emocje towarzyszące organizowaniu candy :) Codziennie z niecierpliwością oczekiwałam chwili, gdy będę mogła sprawdzić czy ktoś nowy się dopisał; jak to zwykle bywa - poznałam ciekawe blogi, na które do tej pory nie udało mi się natknąć; skorzystałam z zaproszeń na liczne inne candy; naładowałam się pozytywnie Waszymi komplementami, czytając przemiłe komentarze :) ; część z Was również dzięki temu candy mogło poznać mnie i przybyło mi sporo obserwatorów, których serdecznie witam!


Maszyna losująca w całej okazałości: 



 Teraz moje zadanie: dobrze wymieszać losy; raz dwa trzy i cztery!


Rozalia jest gotowa, już się czai... wyciąga łapkę i oblizuje się smakowicie, myśląć że to muchy :D

Tłumaczę jej - "pamiętaj, wyciągasz tylko jeden los!"
....
....
I złapała!!!!

Ale Rozalka nie mogła się opanować i złapała też drugi los jęzorkiem! Pozostała nieugięta, więc będę zmuszona dać również nagrodę pocieszenia :)

A teraz... uwaga uwaga.... Rozalka otwiera łapkę i pokazuje szczęśliwy los!


Wygrywa ebris!
autorka bloga ebrisiowe filcowanki
która napisała:

"to ja też dopisuję się do kolejki i idę pomarzyć o tych myszkach na huśtawkach:) "
Ebris! Jak widać, marzenia czasem się spełniają! Myszki już machają z niecierpliwością nóżkami z myślą o nowym domu :)))


A nagroda pocieszenia trafi do:
ela.ch1
 Ela napisała:
mistrzostwo:) ja też chcę :) ela.ch1@gazeta.pl
Mam nadzieję, że Ela jest śpiochem, bo nagrodą pocieszenia jest senny prezencik...

Dziewczyny proszę o przesłanie adresów na: pracownialuka@gmail.com

Gratuluję Wam serdecznie!
No i dziękuję Wystkim za udział i świetną zabawę! Szkoda, że nie mogę obdarować wszystkich, a zwłaszcza autorów niektórych przepięknych komentarzy!

No i jeszcze jedna sprawa... Podczas candy przeprowadzałam ankietę na ulubiony candy guzik :) Oddano 29 głosów i miażdżąco zwyciężył serek, ale podobały się też parasolka i kokardka. Dziękuję za Wasze opnie! Wykorzystam je robiąc kolejne guziki :)

niedziela, 30 października 2011

jesienne gniazdo

Nie wiadomo skąd się wziął.
Był maluteńki, czarno-złoty, z czuprynką na główce.
Przysiadł na dywanie z jesiennych liści.




Nagle zerwał się i odleciał, by wylądować na moim palcu.
Tutaj było jego gniazdo!
Gdzie byłeś wcześniej? Zostawiłeś swoje potomstwo?





Popatrzył groźnie na trzy jajka...coś mu nie grało....
Jedno było w groszki  :)



wtorek, 11 października 2011

O tym jak zostałam maszynistką

Dwa tygodnie temu nastapiła wiekopomna chwila.... Kupiłam maszynę do szycia! Była to decyzja całkowicie spontaniczna, ale jakże brzemienna w skutki :) Przyznaję, że dopiero teraz naprawdę doceniłam szyjące osoby.... ta plątanina nitek, połamane igły, marszczący się materiał, hehe, ciekawe co jeszcze mnie czeka :D Mam nadzieję, że tylko początki są takie kiepskie. Przynajmniej umiem już bezbłednie nawlekać nitkę, co od zawsze napawało mnie lękiem, gdy babcia bezskutecznie powtarzała; "przekładasz tu, zawijasz o to...", a ja niczego nie mogłam zapamiętać.

Jako że mając maszynę odczułam potrzebę posiadania materiałów, przejrzałam mnóstwo sklepów internetowych z tkaninami, ale skończyło się na dawno już planowanej wizycie w sklepie z resztkami tkanin. Ciekawe czy to jedyny taki sklep w Krakowie... ponoć kiedyś było ich więcej. Sklepik naprawdę mi się spodobał, malutki, ale materiałów sporo, a do tego pani sprzedawczyni była niezwykle wyrozumiała  :) I tak zaopatrzywszy się w to, co do szycia niezbędne, wykonałam swoją pierwszą pracę....


Notatnik, bo o nim mowa, ma być prezentem urodzinowym dla koleżanki. Jest jeszcze bardzo niedoskonały, ale mam nadzieję, że doceni moje starania ;] Spędziłam nad nim całe dwa dni i przyrzekłam sobie "nigdy więcej"!!!!


okładka z materiału w róże, wewnątrz beżowy materiał w paseczki


kartki solidnie postarzyłam, każdą z osobna, teraz są pożółkłe, zmięte i pomarszczone :)


notatnik można zawiązać za pomocą prującej się wstążki...


A to wszystko razem sprawiło, że wygląda jak pamiętnik prababki.... gdyby nie fakt, że w środku nie jest zapisany :)
I co Wy na to? Obraziłybyście się po otrzymaniu na urodziny starego, poplamionego i "troszeczkę" krzywego zeszytu?


Podsumowując, maszynistką być jest bardzo trudno, więc narazie moja maszyna odeszła w kąt!
A najpiękniejsze notesy jakie znam, tworzy Marysza, której blog uwielbiam i serdecznie polecam, o ile ktoś go jeszcze nie zna :)

Ależ się rozpisałam, to niepodobne do mnie ;) Ach, no i zapraszam na moje candy (informacje w poprzednim poście), cieszy mnie każdy Was zapis!

czwartek, 29 września 2011

Niecodzienne Candy!

Po baaaaaaaaaaaardzo długiej nieobecności pojawiam się znowu i w ramach odkupienia winy proponuję Niecodzienne Candy w Niecodzienni :)


Przez ostatnie dni wakacji przygotowałam dla Was kilka prezencików. Mam nadzieję, że osłodzą one Zwycięzcy jesienne dni :)



Uwaga! Uwaga! A oto przedmiotami candy są:
  1. Filcowy zając Eustachy (z możliwością zmiany imienia;) wraz z torbą podróżną (jak widzicie jest już przygotowany na podróż do nowego domu;). Zawartość troby pozostanie tajemnicą aż do momentu otwarcia pczuszki :)
  2. Modelinowe guziki (mam nadzieję, że zauważycie co w nich jest niecodziennego)
  3. Kolczyki myszki na huśtawkach. Uwaga! Są bardzo ruchliwe ;) Na życzenie mogę pomalować ich spodenki w groszki - taki był pierwotny zamysł, ale nie mogłam się zdecydować, więc pomyślałam, że Wy to za mnie zrobicie :P







Wylosuję jednego Szczęśliwca, który zgarnie wszystko! Dniem losowania wybrałam 12 listopada - wiecie, długi łikendzik, ażeby wszystkim było jeszcze przyjemniej :) Punkt godzina 18.00 zamykam listę zapisów!

Zasady jak zwykle, ale powtórzę, żeby nie było wątpliwości:
- wpisujemy kometarz pod tym postem
- umieszczamy na swoim blogu podlinkowane zdjęcie (wybrane w powyższych) z informacją o candy
- osoby bez bloga również zachęcam do udziału, proszę tylko zostawić maila :)

Mam nadzieję, że uda mi się tu bywać cześciej, mimo że zaczynam rok akademicki :( Już bowiem tęsknię za ulepieniem kolejnych myszek. Nic tak nie uspokaja i nie cieszy jak ręko...czyny, prawda? ;)
Trzymajcie się Kochani!

    

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Wieczorowe misie

Wieczorowe, bo po pierwsze w wieczorowym, błyszczącym granacie, a po drugie, bo powstały jednego wieczoru i od razu opuściły moje domostwo, nie doczekawszy się nawet zdjęcia przy świetle dziennym ;)

A oto i one: 


Trzymajcie kciuki, żeby spodobały się Małej Właścicielce ;)

P.S. Ach, byłabym zapomniała, a niech Was ktoś tak z wiadra potraktuje! ;)

środa, 20 kwietnia 2011

Wygrane candy :))))

Jakiś czas temu wzięłam udział w candy u Kajjki, autorki bloga Świecidełka ręcznie czynione :) No i jak się domyślacie... wygrałam!!! To moje pierwsze wygrane candy, więc oszalałam z radości :D

Kajjka nazwała konkurs "MINI CANDY". Ale wcale nie okazało się takie mini :P Otóż gdy niecierpliwie oczekiwałam na listonoszkę i paczuszka nie nadchodziła, dostałam od Kajjki maila.
Napisała: "jak popatrzyłam na te malutkie rozgwiazdki, to nijak nie mogłam ich puścić w drogę samotnych i musiałam koniecznie dorobić im jakieś towarzystwo". Nie przypuszczałam jednak, że to będzie tak liczne towarzystwo!
Ja to mam szczęscie, nie da się ukryć :) Same zobaczcie co dostałam...

To miała być pierwotna nagroda - śliczne rozgwiazdki. Będą mi pasować do sukienek :)

A teraz - towarzystwo, jakie przyszło razem z nimi:

Przecudna, trzykolorowa serweta! Pójdzie w tym roku ze mną do święcenia, mam właśnie taki okrąglutki koszyczek, więc będzie pasować idealnie!

Komplecik koralikowy - szałowy :)  Kajjka, nie wiem skąd wiedziałaś, że zielony to mój drugi (obok pomarańczowego) ulubiony kolor!


Nawet czekolada okazała się niezwykła, bo z agrestem i czarnym bzem, nigdy takiej nie jadłam :) No i nie zapominajmy o kawci ;)
I nie dajcie się nabrać, wśród stokrotek ukryłam kolczyki :P

Kajju, sprawiłaś mi ogromną radość!
I bardzo, bardzo dziękuję :)

P.S. Całe szczęscie, Kajjka napomknęła, że całkiem sodobało jej się robienie candy, więc i Wy macie szansę na takie cuda w przyszłości :)




poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Flamingi

:)
Flamingi rodziły się długo, ale nie w bólach ;) Wczoraj wreszcie postawiłam kropkę nad "i", a raczej czarną kropkę na dziobie i tak uznałam je za ukończone. Zdecydowałam, że nie będą mieć skrzydeł, piękno miało tkwić w astetyzmie... ale nie wiem czy dobrze zrobiłam ;)

Ptaszorki na potrzeby zdjęcia umiejscowiłam w przyjaznym plenerze :)



Dziś pozdrawiam Was różowo :)

sobota, 9 kwietnia 2011

Spacer po mieście, wreszcie ;)

No tak, Moje Drogie, wiosna się rozkręca (choć trochę powoli) i Wasze blogi (dużo szybciej;) zakwitły mnóstwem ślicznych produktów, świątecznych i nie tylko :) A ja wciąż stoję w miejscu. Nie chodzi nawet o brak czasu, nawet gdy znajdę wolną chwilę, kompletnie nie mam siły na twórczość, szok :(

Ale żeby nie było, że totalnie się obijam, postanowiłam pokazać Wam zdjęcia z niedzielnego spaceru tydzień temu. Odbyłam go w celach naukowych, cykając zdjątka wszystkiemu co neogotyckie na mej drodze :P
A musicie wiedzieć, że jestem po uszy zakochana w swoim mieście i nie mogłam się powstrzymać, by Wam nie pokazać tych architektonicznych cudeniek! Wiem, że zdjęcia nie są zbyt artystyczne, ale po pierwsze nie umiem robić takowych, a po drugie - nie o to w końcu chodziło :)

jedna z moich ulubionych uliczek...

 w szarościach...

 monumentalnie i drapieżnie w pomarańczach i błękitach....

 tajemniczo...

 urokliwie :)

I słynna żabcia, na cześć której ułożyłam wierszyk :P

Chciałabym być żabą z kamienicy Talowskiego
Siedzieć w oknie, brzdękać sobie i się patrzeć w niebo :)

Pozdrawiam Was wiosennie :*